Znów na Jawie. Lądujemy o 21.00. Odbieramy bagaże i wychodzimy przed lotnisko. Jedyny sposób dy dostać się do centrum Bandung to taksówka. Zamówienie taksówki jest trochę dziwne, trzeba przy stoliku firmy taksówkowej zameldować gdzie się chce jechać. Pani wycenia trasę, daje numerek. Na postoju trzeba czekać na wezwanie. Do taksówek wsiadamy zgodnie z kolejnością meldowania, nie więc przepychanek a wszystko idzie sprawnie.
Nasza trasa wyliczona jest na 40tys IDR z czego ok 20tys zostaje na lotnisku:)
Jedziemy na dworzec kolejowy, o 7.00rano chcemy ruszać do Yogiyakarty a biletów jeszcze nie mamy.
O 22.10 wysiadamy na dworcu - niestety kasy czynne są do 22.00 Ponowne otwarcie o 5 rano.
Zgodnie z przewodnikiem udajemy się do podobno bardzo lubianego przez turystów hostelu By Moritz, by krótko tam przekimać.
Ciężko go było znaleźć, choć jak już się wiedziało co, gdzie i jak to jednak lokalizacja była ok.
Przywitał nas dziwny szwajcarski właściciel, tzn nie przywitał, tylko siedział i grał w coś. Pokoje marne, ale czyste, kibelek i prysznic wspólny na korytarzu, obsługa przyjazna. Szybka kolacja i zasypiamy.
O 4 rano pobudka, śmigamy na dworzec. Lekki stresik czy są bilety. Były. Trochę droższe niż parę dni wcześniej, ale ważne że są! Wracamy do hosteku, szybkie śniadanko, rezerwujemy jeszcze hotel w Yoggi i ruszamy na dworzec.
Równo 7 startujemy do Yogiyakarty. Czeka nas 7 godzin jazdy w 1 klasie indonezyjskich kolei państwowych.Pociąg bardzo wygodny choć nie najnowocześniejszy, ale jest wszystko - gniazdka elektryczne, rozkładane fotele, poduszki dużo miejsca na nogi i indonezyjski"WARS" z dobrymi cenami.
Info:
taksi lotnisko - dworzec kolejowy 40tyś IDR
nocleg ze śniadaniem 120tyś IDR
bilet kolejowy 1 klasa na trasie Bondung - Yogi 255tyś IDR,klasa II 175tyś IDR